BDSM Grupowe opowiadania erotyczne

Zabawka – opowiadanie erotyczne

– Chodź, spóźnimy się! – krzyczał z drugiego pokoju Paweł.
– Już już, muszę przecież wyglądać jak człowiek – odpowiedziałam przepraszającym za opieszałość głosem.
Paweł był moim chłopakiem od trzech miesięcy. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze, jak jeszcze z żadnym chłopakiem się nie dogadywałam, można powiedzieć, że nadawaliśmy na tych samych falach. Nie był może pod względem wyglądu moim ideałem- umięśnionym wysokim blondynem, ale wszystkiego w życiu mieć nie można; albo facet ładny, albo inteligentny. Miał ze 175cm wzrostu, ciemny brunet, jego lekko puszyste ciałko, nienaganna zawsze fryzurka i łagodne spojrzenie sprawiały, że ludzie nie bali mu się zaufać i zawsze to on, nawet dla osób nieznajomych, lub dopiero co poznanych, wydawał się najodpowiedzialniejszy na imprezach. A chodziliśmy na nie bardzo często. No może nie codziennie, bo nie jestem plastikową panienką sikającą jak pies na myśl o zbliżającej się okazji do „wyrwania towaru”, ale każdy niemalże weekend spędzaliśmy poza domem na jakichś biwakach i imprezach plenerowych ze znajomymi.
W ten weekend zbliżał się koncert kapeli, za którą jeszcze jako gimnazjalistka szalałam. Niestety odbywał się poza granicami kraju, na wschodniej Słowacji, więc czekała nas długa podróż pociągiem z Gdańska do Żiliny, a potem jakimkolwiek środkiem transportu do niewielkiego miasta Presov. Bliżej byłoby jechać przez Nowy Sącz, ale Paweł uparł się, aby jak najdłużej podziwiać uroki Słowacji w drodze na koncert.
Już tydzień przed koncertem nie mogłam się na niczym skupić, ciągle o czymś zapominałam, ciągle coś gubiłam, byłam rozkojarzona, a zarazem podniecona. Na szczęście Paweł wiedział jak to drugie napięcie rozładować, co jak co, ale ogier to z niego był jakich mało. Jego słodkie oczka w sytuacji sam na sam ze swoją samiczką, jak zwykł do mnie mawiać, zmieniały się w szatańskie spojrzenie. Gdyby rozbieranie wzrokiem było możliwe, chodziłabym nago przez cały wspólnie spędzany czas. Ale podobało mi się to- taki człowiek o dwóch twarzach. Kiedy już za bardzo wariowałam z przesycenia emocjami, skrzętnie wykorzystywał to i bez pytania się do mnie dobierał w najmniej spodziewanych momentach. Strasznie mnie to kręciło.
– Samiiiiczko…. Samiiiiczko…. Gdzie jesteś?
Nigdy nie odpowiadałam na jego zalotne wołania, lubiłam gdy mnie szuka po całym mieszkaniu, a ja- schowana zazwyczaj w tym samym miejscu cicho pojękiwałam bawiąc się ze sobą, co było dla mnie swoistą rozgrzewką przed ostrymi harcami.
– Odezwij się samiczko…
– Złap mnie, jeśli potrafisz. – cicho wyszeptałam lekko złamanym od podniecenia głosem.
Zazwyczaj był już na tyle blisko, że zza sporej komody nie miałam już jak uciec, więc wpadłam wprost na niego.
– Aaaaaa mam cię suczko! No to się teraz pobawimy. – Złapał mnie wpół, przerzucił przez ramię niczym niegrzeczną dziewczynkę przebiegającą przez ulicę mimo zakazu ojca i zaniósł do sypialni rzucając mną na łóżko. Sypialnia i łóżko to dosyć mocne słowa aby opisać nimi pusty pokój z 40 centymetrowej grubości materacem walającym się po całej jego powierzchni, ale przynajmniej nie musieliśmy się martwić, że sąsiedzi usłyszą skrzypiące łóżko.
Kiedy już leżałam na tym „łożu miłości”, rzucał się na mnie, jakbyśmy nie kochali się co najmniej miesiąc, a przecież na częstotliwość pożycia nie mogliśmy narzekać, niemal co dzień poddawaliśmy próbie akustykę ścian. Tym razem jednak był to szybki i niemal bezszelestny seks.
– Rozbieraj się moja suczko. – Powiedział czule, ale z wyraźnym rozkazem w tonie.
– Już się robi skarbie – Zrzuciłam dżinsowe spodnie i koszulkę z szybkością niemal niezauważalną. Majtki zdjął mi już sam, po czym pozostałam calutka naga, gdyż w domu nigdy nie nosiłam stanika. Uważałam, że skoro księża ściągają ornaty, lekarze kitle, to i kobieta może pozwolić sobie na odrobinę wygody w domowym zaciszu. Pawłowi zdjęcie ubrania nie zajęło więcej czasu niż mnie, ponieważ zawsze chodził po domu w samych spodenkach i podkoszulce.
– A teraz cię wypierdolę, żebyś mi tu domu nie rozjebała tymi spazmami. – Przeklinał tylko podczas seksu, co dodatkowo mnie podniecało.
– No to na co czekasz, dawaj! – Stanowczo, lecz czule zachęciłam go do siebie, choć zachęcania nie potrzebował.
Wzięłam jego sterczącego, nabrzmiałego fiuta do ręki i zaczęłam masować na przemian odkrywając i chowając czubek jego skarbu. Gdy widziałam, że fala podniecenia powoli zbliża się aby wydostać się z jego wnętrza, zwolniłam, a potem przestałam całkowicie. Położyłam go na łóżku, weszłam na niego i w pozycji 6 na 9 zaczęłam ustami pieścić jego przyrodzenie. Nie wiem dlaczego, ale zawsze szybciej dochodził po masażu ręcznym niż po lodziku, może to kwestia mocniejszego nacisku rąk, aniżeli ust. Ale tym lepiej dla mnie, dłużej zaznam rozkoszy ze strony jego języczka, który już od chwili gdy usiadłam mu na twarzy zaczął penetrować moją dziurkę, poprzednio rozgrzaną zabawą za komodą.
Lubił to, gdy nie podtrzymywałam w tej pozycji ciała kolanami i cała przyklejałam się do niego dociskając cipkę do jego ust. Jestem bardzo szczupła i mikruśną osóbką. Całe 159cm wzrostu ledwie pozwala mi się wychylać spod stołu, ale na zainteresowanie ze strony mężczyzn nigdy nie narzekałam, mimo iż moje piersi przypominają piersi 12latki wchodzącej w okres dojrzewania. Mężczyźni najwidoczniej lubią takie lekkie, malutkie dziewczynki. Nie raz wyobrażałam sobie, co oni mają w głowie, gdy na mnie patrzą. Nabiliby mnie chętnie na swoje wielkie fiuty i przeszyli na wylot. Jednak nigdy nie kręciły mnie żadne sprośne zabawy, żadne swingi, BDSM’y i tym podobne. Jeden partner wystarczał mi w zupełności.
Gdy już nasze instrumenty rozkoszy były wystarczająco wilgotne, Paweł odwrócił się i położył na mnie od razu wkładając mi penisa do mokrej cipki, poczułam zaraz nieopisaną rozkosz dochodząc niemal natychmiast po paru szybkich ruchach partnera w środku.
Orgazmy zawsze miałam silne, w dodatku nie potrzebowałam dużo pieszczot, aby je osiągnąć, więc faceci na ogół nie musieli wstrzymywać wytrysku. Poza tym jeszcze nigdy nie przyjęłam wytrysku w środku, wydawało mi się to trochę obrzydliwe, może dlatego, że jeden z moich byłych pokazał mi kiedyś, jak na filmie kilku zarośniętych między nogami czarnuchów spuszcza się cipkę malutkiej, białej kobiety, w dodatku blondynki, więc od razu w wyobraźni postawiłam siebie na jej miejscu. Fuj, obleśne; nie wiem jak zniosę to, gdy przyjdzie pora na spłodzenie potomstwa, widok wypływającej spermy z damskiej norki wydaje mi się równie obrzydliwe co zwykłe sranie. Może jestem staroświecka, ale mój chłopak to rozumie i w pełni akceptuje. Zwłaszcza, że zupełnie odwrotne zdanie mam w kwestii przyjmowania do ust.
Gdy mnie ogarnęły konwulsje na całym ciele, a nogi drgane impulsami nerwowymi, które najwyraźniej nie wytrzymywały takich rozkoszy same się prostowały, on jeszcze przyspieszał tempa, chwile później już tkwiąc z kutasem w mojej buzi, zrzucając ogromny ładunek męskich genów w moje gardło. Zawsze, gdy tak kończy, moją głowę zaprząta myśl, że znowu oszukałam miliony plemników, wierzących, że to co robią ma (a raczej będzie miało) ręce i nogi. I zawsze moje oczy mrużą się w niemym uśmiechu. Oczywiście ładunek ten ląduje w moim brzuchu. Nie rozumiem kobiet, które mówią, że do buzi przyjmują, ale połykać nie chcą; skoro już mają to w ustach to co ma się stać? Nie umrą od tego a wypluwanie takiej ilości białka jest brakiem szacunku dla głodujących.
Nadszedł piątek- dzień wyjazdu. Pociąg wyruszał o 23, więc już od dziewiątej rano trułam mojemu chłopakowi, że się spóźnimy. On uspokajał mnie na wszystkie sposoby, ale i tak nic to nie dawało, byłam tak podniecona koncertem, że nic do mnie nie docierało, a każda minuta wydawała mi się wiecznością.
Spakowani i przygotowani na największe (przynajmniej dla mnie) wydarzenie w życiu już o 22 stawiliśmy się na peronie. Co prawda Paweł nie był zadowolony z godzinnego stania i nic nie robienia, ale gdy 40min później zjawili się nasi znajomi czas zdecydowanie przyspieszył.
Jechaliśmy w piątkę: Paweł, ja, dwaj kumple Pawła: Marcin i Krzysiek oraz Malwina- dziewczyna tego ostatniego. Paweł znał ich dużo wcześniej, ale wspólne imprezowanie zintegrowało nas w takim stopniu, że jechaliśmy jako naprawdę zgrana paczka.
Marcin i Krzysiek byli w moim typie- mniej więcej, jeśli chodzi o wygląd, ale osobowością dużo odstawali od mojego ideału. Mieli duże poczucie humoru, często sprośne i czasem wydawało mi się, że ich wielkie umięśnione ciała zostały wyposażone w starsze modele mózgu. Z Malwiną natomiast bardzo dobrze się rozumieliśmy, mimo, iż była ona bardziej śmiała i pewna siebie. Nie cofała się przed niczym, a swoimi ripostami zawstydzała nawet najśmielszych mężczyzn.
Pociąg miał prawie godzinę opóźnienia, ale przynajmniej mieliśmy cały przedział dla siebie. To zasługa Krzyśka, który wydrukował na kartce papieru napis „kolonie” i wywiesił na drzwiach. Mogliśmy spokojnie popijać piwka i dobrze się bawić podczas długiej podróży.
Do Żiliny dotarliśmy około godziny 13. Pół godzinki na przesiadkę i ruszyliśmy, o dziwo- w dużo lepszych warunkach niż poprzednio ( zawsze wydawało mi się, że Słowacja jest jeszcze bardziej zacofana komunikacyjnie od nas). Pociąg był wysprzątany, przedziały pachniały nowością, a co najważniejsze nie trzeba było wywieszać karteczki by nikt nie wsiadał, bo w drzwiach były zasuwki. Po uzupełnieniu zapasów mogliśmy znów popijając piwka rozkoszować się urokami podróży.
Około szesnastej byliśmy już mocno wstawieni. Chłopaki, ze względu na ostre tępo picia odjechali już na starcie, a ja z Malwiną mogliśmy spokojnie gadać na babskie tematy.
Po sporej ilości gazowanego napoju zachciało nam się na stronę. Malwina poszła pierwsza, ponieważ nie chciałam zostawiać bagaży ze śpiącymi królewiczami. Po kwadransie jednak nie mogłam już wytrzymać i obudziłam Pawła. Kazałam mu zamknąć drzwi na zasuwkę
i otworzyć dopiero jak wrócę. Wpół przytomny wykonał polecenie, po czym uwalił się z powrotem spać. Malwina oczywiście zamiast wrócić od razu, paliła sobie spokojnie fajkę na korytarzu.
– Mogłaś pipo zapalić w przedziale! – Wykrzyczałam.
– Tam i tak jest kosa jak w szkolnym kiblu, chciałam się przewietrzyć.
Podczas korzystania z małej i ciasnej toalety, gdy już zasiadłam na zimnej desce drżącego od pędu klozetu, ktoś omal nie wleciał do środka. „Cholerne napite wieśniaki, nie potrafiący chodzić. Jeszcze mi brakuje jakiegoś klopsa zwalającego się na mnie”- pomyślałam.
Po wyjściu z kibla zobaczyłam, że Malwinie zmazał się cień do powiek, a, że był on czarny, wyglądała teraz jak jakaś emo- punk’ówa.
– Co ci się stało z makijażem?
– Jakiś kretyn przewalał się przez korytarz jakby sam był lokomotywą i wylał na mnie drinka!
– Nawet ciekawie wyglądasz. – skwitowałam ironicznie.
– Tak, jak jakaś naćpana 15latka z Woodstocku. – najwyraźniej wiedziała o czym mówię.
– Idź się umyj, w tej komorze zwanej łazienką jest chyba papier.
– Nie chce mi się, pójdę coś zjeść do jadalnego, ok.?
– Iść z tobą? – Zapytałam z niepewnością. Nie chciało mi się z nią iść, bo przedział jadalny znajdował się niemal na drugim końcu pociągu.
– Nie, dzięki, poradzę sobie. – Poczułam ulgę, gdy odmówiła.
– To ja idę do przedziału. – Powiedziałam, ziewając.
– Ok., nie czekaj na mnie.
Zdziwiło mnie trochę to „nie czekaj na mnie”. Brzmiało tajemniczo, ale nie martwiłam się o nią, gdyby coś się działo, natychmiast da znać; jeszcze przed wyjazdem zaopatrzyliśmy się w nadajniki GPS. Dzięki nim, gdy któreś się zgubi, albo coś się stanie, szybko się odnajdziemy, wystarczy wcisnąć jeden guzik.
Po godzinie i dwóch piwach, znowu poczułam ukłucie w pęcherzu. Wychyliłam głowę z przedziału na korytarz i zobaczyłam coś, co z początku wydało mi się jakimś pijackim przywidzeniem. Malwina stała na końcu korytarza, opierała się o kant otwartego okna i paliła papierosa, znajdowałam się może 5 metrów od niej, ale schowana w przedziale byłam niezauważalna. Za jej plecami były drzwi od jakiegoś innego przedziału. Po chwili wyszedł z niego jakiś koleś ubrany jak rosyjski mafiozo: postura strongmena, czarna skóra, wygolony na łyso; Malwina była mniej więcej moich rozmiarów, a więc drobniutka, z czarnymi, prostymi włosami do karku. Z rozmazanym makijażem, spoconą i przyklejoną do ciała bluzką oraz mini spódniczce wyglądała całkiem kusząco. Nagle koleś klepnął ją potężną łapą w tyłek tak, że papieros momentalnie wypadł jej z ust. Następnie chwycił do tyłu za policzki, odwrócił ją i brutalnie pocałował, po czym wciągnął do mrocznego przedziału.
I w tym momencie aż nie wierzyłam własnym oczom. Malwina nawet nie protestowała, nie cofnęła się, nie próbowała nic zrobić, aby temu przeszkodzić.
– Róbcie swoje. – oznajmiła z uśmiechem na twarzy.
Przerażona i zarazem zaciekawiona rozwojem sytuacji przywędrowałam aż przed ich przedział. Przez lekko rozsuniętą firankę mogłam dobrze wszystko obserwować.
– Tylko ubranie ma zostać całe! – Stanowczo zaznaczyła Malwina i sama rozebrała się do naga, a jeden z mafiozów (wszyscy wyglądali jak ten, którego widziałam wcześniej) starannie odłożył je na bok. Nagle jeden z nich zgiął Malwinę wpół i kazał jej stać w takiej pozycji, po czym wszyscy zaczęli klepać ją po tyłku coraz mocniej i coraz brutalniej. Gdy wstała widziałam w jej oczach łzy bólu.
– Płaczesz?! Teraz pochyl się lekko, tak żeby cycki zwisały! – Lekki cios w twarz obudził ją momentalnie. Teraz tę samą zabawę powtórzyli z piersiami, a że było w co uderzać, mieli niezłą zabawę.
– Mocniej Sasza! – Zachęcali się nawzajem. Rozkręcili się do takiego stopnia, że na jej wiszące piersi zaczęły spadać pięści.
– Wstawaj świnio! Pokaż gardło… Taak jest, wejdzie razem z jajami! – Szyderczy śmiech kontynuował zabawę. Po policzkach Malwiny płynęły czarne łzy wymieszane z kompletnie rozmazanym już makijażem. Jednym silnym pchnięciem powalili ją na kolana i po kolei zaczęli wciskać tam swoje wielkie pały. Widziałam, że ledwo łapie oddech a ślina cieknie jej po całym ciele strumieniami.
– Taak jest, krztuś się szmato! – Powiedział zadowolony koleś, chyba o imieniu Sasza. Pozostali dwaj, z tego, co usłyszałam, mieli na imię Siergiej i Mirko. Po chwili jeden z nich chwycił Malwinę za twarz i położył na ziemi tak, że jej głowa opierała się o fotel, a on sam wypinając się wcisnął swój obleśny tyłek w jej twarz całkowicie ją zakrywając.
– Liż do czysta, haaha! Twój chłopak ma przesrane, całować się z dziwką, która lizała przed chwilą męską dupę, haha! – Wszyscy roześmiali się głośno, po czym każdy z nich powtórzył czynność.
– Siergiej, sprawdź, czy nikogo na korytarzu nie ma. – W tym momencie w przerażeniu uciekłam do swojego przedziału. Po raz pierwszy pokonanie pięciu metrów udało mi się w ciągu niecałej sekundy.
– Czysto, jak w mojej dupie! – Krzyknął.
Wychyliłam się najostrożniej, jak się dało i zobaczyłam połowę jej nagiego, obolałego ciała na zewnątrz przedziału i drzwi wpinające się w jej talię z taką siłą, jakby miały ją przeciąć. Usłyszałam tylko jęknięcie i spinający się oddech. Zapukała w szybę.
– Dosyć już, za mocno jak dla mnie. – Wykrztusiła ostatkiem sił.
– My ci powiemy, kiedy będzie dosyć. – Z lekką czułością wyszeptał jej do ucha. Złapał ją za pośladki, rozszerzył do granic możliwości i wepchnął jej swojego kutasa do ciasnej cipki. Nie miała siły zajęczeć, jedynie grymas jej twarzy oznajmił jaki to ból. Oczywiście jak tylko schowali się w przedziale, ja byłam już pod jego drzwiami. Drugi podszedł od tyłu i wsadził jej z całym impetem pałę w drugą dziurkę. Po chwili nabrali takiego tempa, że Malwina niczym bezwładna maskotka poruszała się między ich cielskami w rytm ich pchnięć. Gdy zaczęli dochodzić, położyli ją nogami do góry w po kolei spuszczali się w odbyt. Trzeci, który nie załapał się na rżnięcie kucał teraz nad jej twarzą wpychając kutasa do gardła. Skończył również w odbycie, po czym obrócili ją a zawartość jej czarnej dziurki wylała się wprost do podstawionej literatki, prawie w całości ją zapełniając.
– Pij!
– Ja… -Nie była w stanie za jednym oddechem wydusić całego zdania.
– Ja… jeszcze…nigdy…
– No to będziemy pierwsi. – Odpowiedzieli. Jeden z nich ścisnął jej usta tak, że się otworzyły i wlał spermę wszystkich trzech do jej buzi. Połknęła od razu.
– Dobra, prawda? – Uśmiechnięci i zaspokojeni mężczyźni pomogli Malwinie przywrócić siędo porządku i ubrać. Nie odmówili sobie przy wciąganiu majtek jeszcze raz sprać i tak już czerwony tyłek. Płakała przy tym rzewnymi łzami. Gdy wszyscy już się ubrali usiedli we czwórkę a Malwina prawie natychmiast odzyskała wigor.
– Przesadziliście i to grubo. – Wydyszała.
– Ale przynajmniej dobrze się bawiliśmy. – Odpowiedzieli bez najmniejszych wyrzutów.
– Muszę lecieć, bo się chłopak obrazi, że gdzieś przepadłam – Oznajmiła zadowolonym głosikiem.
– Ok. Do zobaczenia.
Wszystko to trwało nie więcej niż 20 minut, więc wróciłam do przedziału w nadziei, że i ona też za chwilę wróci. Chłopacy nadal spali. Gdyby Krzysiek się dowiedział co zaszło w tym pociągu… Nie uwierzyłby mi; a Malwina kryje w sobie więcej tajemnic niż sądziłam.
W godzinach wieczornych dotarliśmy wreszcie na miejsce koncertu, przyjemna polana niedaleko centrum; od stacji kolejowej było ok. 500m, więc dalsza podróż  po opuszczeniu pociągu nie była wyczerpująca. Chłopacy wyszli na lekkim kacu, ja od momentu, gdy zobaczyłam scenkę z rosjanami byłam nieobecna, nawet podniecenie na myśl o zbliżającej się zabawie gdzieś znikło. Malwina w najmniejszym stopniu nie dawała po sobie poznać, że ma coś na sumieniu względem Krzyśka, zachowywała się naturalnie.
Na szczęście w tym niewielkim miasteczku był hotel… do którego nie zdołaliśmy się zameldować z uwagi na oszałamiającą cenę. Zatrzymaliśmy się więc w małym hostelu nieopodal pola namiotowego dla fanów. Początkowo nie wiedzieliśmy w jaki sposób się ulokować? Dwa dwuosobowe i jeden kawalerski czy któraś para przygarnęłaby Marcina. W końcu wynajęliśmy pięcioosobowy „apartament”, który okazał się po prostu dużym pokojem z pięcioma łóżkami. Nie było tu miejsca na intymność, ale zawsze można wynająć pokoik kawalerski na jedną noc.
Nadszedł wreszcie długo oczekiwany wieczór koncertu. Chłopacy popijali mocniejsze trunki, ja i Malwina piłyśmy piwo, kapela grała świetnie, pozostałe również bardzo dobrze sobie radziły. Zabawa była przednia, tylu ludzi w jednym miejscu! Publika zachowywała się jakby wszyscy byli dobrymi przyjaciółmi. Nie było poważniejszych wybryków, alkohol i dobry rock pozwoliły się wyluzować. Tańczyliśmy, poznawaliśmy nowych ludzi, bawiliśmy się świetnie. Duża ilość spożytego alkoholu dała się jednak odczuć i około drugiej w nocy byłam już bardzo pijana, dwoiło i troiło mi się w oczach. Ostatnie, co pamiętam tamtego wieczora, to wyjście z Malwiną do toitoi’a, tam film się urywa…
           ***
Natalia obudziła się prawdopodobnie następnego dnia. Znajdowała się w zaciemnionym pokoju, leżała na szerokim łóżku, wokoło, na półkach coś odbijało światło z pod progu zamkniętych drzwi. Gdy doszła do świadomości pozwalającej odnaleźć się w otoczeniu, zauważyła, że ręce i szyję na przypięte pasami do łóżka, a nogi- rozsunięte- do stelaża zamontowanego w suficie. Ogarnęło ją ogromne przerażenie, jeszcze przed chwilą bawiła się z przyjaciółmi, a teraz wygląda na to, że została porwana.
– Właśnie, przyjaciele! Nadajnik! – Z nadzieją w głosie przypomniała sobie o GPS’ie
Zdała sobie jednak sprawę, że i tak nie ma szans, aby sięgnąć do kieszeni, poza tym porywacze na pewno zabrali jej wszystkie rzeczy osobiste, zorientowała się również, że jest kompletnie naga.
Drzwi od pokoju powoli otworzyły się, przez chwilowe oświetlenie pokoju zrozumiała w jakiej pozycji się znajduje. Do pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn, a osoba zamykająca
Drzwi zapaliła czerwoną lampkę, teraz już wiedziała, że to nie porwanie. Mężczyźni byli po pięćdziesiątce, ich nagie, tłuste i owłosione ciała mówiły wszystko, stała się ofiarą handlarzy ludźmi. Ktoś na koncercie, gdy urwał jej się film i oddaliła się od przyjaciół, musiał zaprowadzić ją tutaj i sprzedać do agencji towarzyskiej. Zaczęła krzyczeć, ale przez zakneblowane usta nie brzmiało to tak głośno, jakby tego chciała.
Mężczyźni od razu zabrali się do roboty, jeden zdjął jej knebel i pogłaskał po głowie.
– Błagam, nie róbcie mi krzywdy, proszę, zrobię wszystko, rozwiążcie mnie, błagam!
– Zrobisz kochanie, zrobisz. – Odpowiedział jeden z nich spokojnym głosem, po czym założył rozwieracz dentystyczny na szczękę.
Zaczęła krzyczeć najgłośniej, jak tylko potrafiła.
– Nikt cię nie usłyszy złotko, zapłaciliśmy za ciebie ciebie dużo pieniędzy i będziesz teraz naszą zabawką. – Rozwiał jej wątpliwości jeden z mężczyzn.
Zrezygnowana poczuła ukłucie igły w lewym przedramieniu.
– To pozwoli ci się wyluzować i nie będziesz się rzucać.
Jeden z nich włożył jej dwa palce co cipki, podczas gdy drugi wsuwał swojego penisa do rozwartej buzi dziewczyny. Nie mogła nic zrobić, była niemal sparaliżowana, lecz świadomość i reakcję na bodźce miała wciąż niezmienioną. Mężczyzna zajmujący się jej cipką wsuną tym razem palec do jej drgiej, dziewiczej dziurki.
– Jest dobra, będziemy się świetnie bawić! – Powiedział
Po nasmarowaniu jej krocza lubrykantem od razu wszedł w jej odbyt. Na twarzy Natalii pojawił się grymas ogromnego bólu, ale była bezradna, z oczu zaczęły lecieć jej łzy. Drugi mężczyzna wyjął swojego penisa z jej ust, podszedł w kąt pokoju i uruchomił dziwne urządzenie. Stelaż zaczął podciągać dziewczynę do góry, aż zawisła. Jeden ze starszych panów położył się pod nią, a drugi na niej i obaj wsunęli penisy do obu jej dziurek. Usłyszeli jedynie jęk bólu i specyficzne warczenie, gdy posuwali ją jednocześnie. Na szczęście dla niej starsi panowie długo nie wytrzymali i po kilku posunięciach obaj spuścili się do jej środka, po czym opuścili stelaż z powrotem na dół, a dziewczynę na łóżku i wyszli. Gdy zapłakana i jęcząca z bólu nie potrafiła jeszcze pozbierać myśli po tym, co się stało, przyszli nowi klienci. Po nich następni i kolejni i wydawało się to nie mieć końca. Każdy z inną, coraz brutalniejszą i coraz okrutniejszą fantazją, pod koniec niemal przestało to mieć podtekst seksualny. Jedni spuszczali się jej do odbytu, czego nienawidziła, tak samo jak seksu analnego, inni do wciąż rozwartej szczęki. Po kilkudziesięciu klientach, gdy z pomiędzy nóg spływał krew, przyszli ci najbrutalniejsi. Para: barczysty mężczyzna i drobniutka kobieta. Zdjęli jej urządzenie z twarzy, ale tylko po to, aby posmarować usta klejem i zacisnąć. Natalia była przerażona i obolała, ale miała nadzieje, że wyjdzie z tego ostatniego „doświadczenia” żywa.
– Nie będziemy cię gwałcić kochana. – Zapowiedzieli
Uwolnili dziewczynę z pasów, odwrócili, oparli o pionowo stojący, kolejny stelaż i znów zapięli. Chłostali ją biczem zrobionym ze stalowych drutów wzbogaconych o ostre krawędzie. Z bólu rozerwała sobie sklejone usta aby móc krzyczeć. Gdy oswobodzili ją, bezwładnie osunęła się na ziemię. Plecy, krocze i usta krwawiły mocno, chciała umrzeć, byleby tylko skończyć te męczarnie. Mężczyzna położył ją na łóżku, a pod kolana podłożył coś twardego i ocucił ją.
– No skarbie, zarobiliśmy już na tobie wystarczająco, czas cię uwolnić. – Stwierdziła kobieta z bestialskim uśmiechem
– T..y…
Poznała ten głos już po pierwszym wyrazie. Nie mogła uwierzyć w to co ją spotyka z jej właśnie strony, ale jednak, ale to była Ona…
– T..y…
Pierwsze uderzenie spadło niespodziewanie, przy drugim była już nieprzytomna.
Drzwi zamknęły się i nie było widać już nic.
       ***
                                           PROTOKUŁ SEKCJI ZWŁOK
                                                      Paulina Nowak
Bezpośrednia przyczyna zgonu: CHOROBA KESONOWA
Pośrednie przyczyny zgonu/obrażenia: RANY SZARPANE UST,
      RANY CIETE PLECOW,
      PEKNIECIE SCIANKI ODBYTU,
     ZAMKNIETE ZLAMANIA KOSCI PISZCZELOWYCH I STRZALKOWYCH OBU NOG
Opis sytuacyjny momentu zgonu: ZGON NASTAPIL PO DRUGIEJ, GWALTOWNEJ ZMIANIE CISNIENIA WEWNATRZ POMIESZCZENIA
Opis sytuacyjny przed momentem zgonu: OFIARZE, PO WIELOKROTNYM GWALCIE I TORTURACH ZEWNETRZNYCH ZADANO DWA CIOSY CIEZKIM, TEPYM NARZEDZIEM W OKOLICE KOSCI PISZCZELOWYCH, POWODUJAC ICH ZLAMANIE. W NIEDLUGIM CZASIE ZOSTALA SZTUCZNIE WYWOLANA ROZNICA CISNIEN POWODUJACA U OFIARY ZATOR GAZOWY I PARALIZ

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *