Opowiadanie użytkownika horus33
Cygański Dar cz. 2
Cygański Dar - część 1
Szłam przez mroczny las. Była noc, lecz mocno świecący
księżyc w pełni, sprawiał, że doskonale widziałam bledszą wstążkę ścieżki, choć
poza nią nadal czaiły się cienie. Wiedziałam, że zza krzewów i pni drzew coś
przygląda mi się z ciekawością i głodem, jednak na razie byłam bezpieczna.
Wiedziałam bowiem, że śnię.
Byłam naga i było to cudowne uczucie. Z nieznaną mi na co
dzień gracją prześlizgiwałam się pod gałęziami, które tylko łaskotały moje
ramiona i piersi. Bose stopy zapadały się w miękkim mchu, czułam się cudownie
podekscytowana. Wiedziałam, że zmierzam do czegoś co odmieni moje życie.
Cieszyłam się z tego. Serce w mojej piersi szalało z radosnego oczekiwania.
Odchyliłam na bok kolejną gałąź i moim oczom ukazała się
niewielka, kolista polanka. Centralnie na środku w pozycji lotosu siedział
mężczyzna. Głowę miał spuszczoną na piersi, długie, splątane, jasne włosy
opadały zakrywając jego pochyloną twarz. Był całkowicie nagi. Zerknęłam
zaciekawiona w złączenie jego ud, lecz cień skrywał to miejsce przed moimi
oczami. Przygryzłam wargi wahając się czy podejść do niego. Wyglądał tak dziwie
i niesamowicie, sam pośrodku lasu.
- To tylko sen –
szepnęłam do siebie i przekroczyłam wyraźną linie oddzielającą las od polany.
Tajemniczy mężczyzna drgnął, gdy tylko moja stopa dotknęła
trawy wewnątrz kręgu. Powoli podnosił głowę, a do mnie dotarło, że naga idę do
obcego mężczyzny. Zawahałam się na moment, ale czy naprawdę jest coś złego w nagości
między kobietą, a mężczyzną? Poza tym, to był tylko sen.
Gdy cienie przestały skrywać jego twarz dostrzegłam, że jest
moim ideałem. Mocne rysy, oczy patrzące bystro i intensywnie, ale z wesołymi
iskierkami. Usta które na mój widok ułożyły się w uśmiechu zupełnie jakby to na
mnie czekał i ucieszył się, że mnie widzi. Wstał nagle jednym płynnym ruchem
jak rtęć przelana z jednej pozycji w drugą i już był przy mnie. Jego dłoń
pogładziła mój policzek. Był wysoki, atletycznie zbudowany, pełen mięśni grających
pod skórą. Najbardziej przypominał mi młodzieńców z greckich rzeźb. Zwłaszcza z
szopą długich blond włosów.
Zachłysnęłam się jego bliskością i zapachem jaki bił od
niego, zapachem lasu, deszczu, świeżości. Stał tak blisko, że dopiero po chwili
zdałam sobie sprawę, że jego penis dotyka mojego biodra tuż obok wzgórka
łonowego. Skóra w tym miejscu aż parzyła. Spojrzałam w dół z zapartym tchem
obserwując jak unosi się powoli,
powiększa i twardnieje. Przysunął się jeszcze odrobinę, a jego penis wsunął się
między moje uda i naparł na rozdzielone przez niego płatki cipki i łechtaczkę.
Westchnęłam, gdy powoli zaczął poruszać
biodrami. Spojrzałam w jego błyszczące księżycem oczy. Uśmiechał się.
- Kim jesteś – spytałam. Jednocześnie czułam jak jego penis,
mokry teraz od naszych soków sprawia mi coraz większą przyjemność. Nie odezwał
się jednak. Chwycił mnie tylko za kark tuż za linią włosów i przyciągnął do
siebie. Coraz bardziej niepewne nogi zmusiły mnie bym oparła się o niego.
Miałam wrażenie, że dotykam ciepłego kamiennego posągu. Jego ciało było twarde
i doskonale wyrzeźbione. Przesunęłam dłońmi po mięśniach w dół jego brzucha
zachwycając się ich kształtem. Dyszałam z podniecona jak jeszcze nigdy.
Napierałam biodrami na jego penisa pragnąc jak najwięcej. Dzikus pochylił głowę
i jego usta skubnęły skórę na szyi tuż pod moim uchem, zeszły na kark. Miałam
wrażenie, że czyta w moich myślach i robi dokładnie to, co chcę żeby zrobił.
Czułam zbliżający się orgazm, ale chciałam trwać tu jak najdłużej. Pieścić się
z nim, czuć jego usta i penis, wziąć go w siebie. Jakoś wiedziałam, że orgazm
przerwie wspaniały sen.
Tak też się stało. W momencie, gdy targnął moim ciałem tak
mocno, że aż zawisłam w ramionach młodzieńca, otworzyłam oczy w mojej sypialni.
Tylko instynktowi samozachowawczemu zawdzięczałam to że nie krzyknęłam i nie
wykonałam żadnego zbędnego ruchu oprócz naprężenia mięśni. Gdy fale
przyjemności skończyły przepływać przez moje ciało i ta fantastyczna niemoc
ogarnęła mnie poczułam spływające po policzkach łzy.
Gdyby moje życie potoczyło się inaczej to uczucie, orgazmy,
rozleniwienie, błogość, bezpieczeństwo, byłoby jeśli nie codziennością to
przynajmniej często doświadczane. To jednak były niebezpieczne myśli. Myśli,
które mogły mnie wpędzić w kłopoty. Od dawna już nie marzyłam o odmianie mojego
losu, bo zwyczajnie sprawiało mi to ból. Zmusiłam się by przestać wpatrywać się
w ciemny sufit i zasnąć.
*
Nigdy nie nastawiałam budzika. Jego dźwięk mógłby wyrwać
Roberta ze snu i zepsuć mu humor na resztę dnia. Wiele razy tłumaczył mi jak
ważny jest zdrowy sen, czasem robił to bardzo dosadnie. Dlatego, już dawno
nauczyłam się budzić o właściwej godzinie. Gdy otworzyłam oczy duża wskazówka
wpełzała na dwunastkę. Powoli wyśliznęłam się z łóżka i na palcach wyszłam z
sypialni. Najważniejsze było śniadanie więc zaczęłam ustawiać na stole wszystko
czego mógłby zażyczyć sobie mój mąż. Dżem (koniecznie brzoskwiniowy) masło,
bułeczki, miód, tosty, słodkie rogaliki z francuskiego ciasta. Nastawiłam wodę
i wrzuciłam do niej cztery parówki. Wycisnęłam sok z pomarańczy, wyjęłam kilka
truskawek. Zerknęłam na zegarek kontrolując czas i pobiegłam do łazienki by
przygotować kąpiel. To również był swego czasu drażliwy temat. Raz miałam
pęknięte dwa żebra, gdy woda była zbyt gorąca. Dlatego kupiłam sobie
elektroniczny termometr i schowałam go za środkami do czyszczenia toalety.
Miałam nadzieje, że Robert nigdy tam nie zajrzy. Gdy dolewałam płynu do kąpieli
i zamieszałam wodę by ładnie się zapienił usłyszałam jak mój mąż krząta się po
sypialni. Dobrze, mieściłam się w czasie.
Rozwiesiłam ręcznik
tak, by mógł po niego natychmiast sięgnąć i wypadłam do garderoby. Wyjęłam z
pokrowca garnitur oceniając czy nie potrzebuje ponownego prasowania i dobrałam
do niego koszulę, krawat, skarpetki i
bokserki. Buty wyczyściłam wczoraj więc nie musiałam marnować na to czasu.
Robert właśnie wchodził do wanny, a więc był najwyższy czas zaparzyć kawę i
wyjąć parówki i zrobić jajecznice. Już prawie koniec.
Gdy za Robertem zamknęły się drzwi, ze mnie jakby uszło
powietrze. Zawsze tak się działo. Dwie godziny gonitwy i napięcia dawało mi się
we znaki. Usiadłam przy stole i sięgnęłam po niedopity sok. Wtedy przypomniał
mi się prezent od Esmeraldy i przy okazji jej języczek na mojej cipce. Zadrżałam.
Boże cóż za fantastyczne wspomnienie. Postanowiłam obejrzeć go teraz, bo
wczoraj nie miałam już na to czasu. Przesypałam na bok proszek do prania i
odsłoniłam szary pakunek. Wiedziałam, że tu na pewno Robert nie zajrzy. Nie
potrafił nawet włączyć pralki. Zaniosłam paczuszkę do kuchni i sięgnęłam po nóż
którym mój mąż kroił parówki i rozcięłam sznurek. Po odpakowaniu papieru moim
oczom ukazała się zniszczona książeczka. Wyglądała jakby wiele przeszła. Kilka
kartek było rozdartych, wiele miało plamy, a w jednym miejscu nawet coś co
wyglądało jak krew. Dlaczego cyganka sądziła, że właśnie ona mi się przyda?
Otworzyłam pierwszą stronę, sięgnęłam po niedojedzoną bułeczkę z dżemem i
zaczęłam czytać.
„A więc pamiętnik. Do tego
doszło, że muszę zapisać w nim moje życie? Szkoda, że tak musiało się to
skończyć. Pociesza mnie tylko myśl o zemście i o tym, że gdy skończę ostatnią
kartkę i umrę moi dręczyciele podzielą mój los. Ale wróćmy do początku….. .’’
Z zapartym tchem czytałam
historie szlachcianki zmuszonej wyjść za jakiegoś hrabiego i czułam jakbym była
jej późniejszą wersją. Tak jak ja, była naiwna i nie znała życia. Uwierzyła, że
przystojny mężczyzna spełni jej marzenia, sprawi że wszystko stanie się
możliwe, piękne i pełne. Zbyt późno odkryła kim tak naprawdę jest osoba z która
związała swój los.
„ Dziś po raz pierwszy
spróbowałam uciec, ale złapano mnie nim dotarłam do rzeki. Aleksander zawlókł
mnie na zamek ciągnąc za koniem na lince. Myślałam, że jak zwykle mnie zbije,
ale wtedy nie znałam jeszcze całej jego perfidii. Zawołał swoich przybocznych
żołdaków i oddał mnie im na całą noc.
Tego, co ze mną robili nie chcę nawet opisywać, dość powiedzieć, że była to
najdłuższa noc mojego życia. Rano nie mogłam się nawet podnieść i słudzy
musieli zanieść mnie do moich komnat. Od tamtej pory oprócz bicia często
oddawał mnie komuś jako nagrodę za służbę, lub znaczniejszym gościom. Bywało,
że stał przyglądając się jak próbuję walczyć, wyrywam się i krzyczę podczas,
gdy zrywają ze mnie ubranie i gwałcą. Oczy błyszczały mu przy tym strasznie.
Nie napisałam jeszcze o moich szwagierkach i macosze. Wiedziały o wszystkim co
się ze mną dzieję i nie reagowały. Przeciwnie wykorzystują każdą sposobność by
powiesić mnie za ręce i nagą chłostać. Wydawało się, że sprawia im to
przyjemność.”
„Boże – pomyślałam – a
myślałam, że to ja mam ciężko” pokręciłam głową z niedowierzaniem. Już nigdy
nie będę narzekać na mój los. Dalszą część tej smutnej historii postanowiłam
doczytać jutro. Za żadne skarby nie mogłam zaniedbać moich codziennych
obowiązków.
Po doprowadzeniu domu do
idealnego stanu nadszedł czas na kolejny etap napiętego planu dnia czyli zakupy.
Wzięłam klucze do samochodu, torebkę, otworzyłam frontowe drzwi i zamarłam. Po
drugiej stronie ulicy stał dzikus z mojego snu.
Komentarze
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany